Tak jak mówi tytuł posta chciałam napisać, czemu moim zdaniem warto pojechać na wymianę. Wiem, że tej swojej jednej, jedynej, rocznej jeszcze nie zaczęłam, ale uczestniczyłam w tygodniowej w Niemczech a także gościłam Litwinkę u siebie w domu również przez tydzień.
To co byłam w stanie zaobserwować przez taki krótki czas to na pewno to, że pewne trybiki w mojej głowie zaczęły pracować w języku angielskim, czy też niemieckim. Po tygodniu, po skończonych wymianach musiało minąć kilka dni, aż z powrotem przestawiłam się całkowicie na język polski. Jeśli wasi rodzice nie są pewni, czy wymiana to na pewno dobry pomysł, to argumentujcie, że owszem - dostaniecie w prezencie drugi język ojczysty (hm... dziwnie to brzmi... Ale wiecie o co chodzi xD)
Kolejny argument - kontakty... Przy tak krótkich wymianach to właśnie o to głównie chodzi. O poznawanie nowych ludzi i wymienianie się z nimi wspólnymi doświadczeniami. Tak szczerze do napisania tej notatki przyczyniły się dwie bardzo miłe dzisiejsze sytuacje. Pierwsza: w zeszłym tygodniu kilka dziewczyn z mojej szkoły było w Turcji na krótkiej wymianie. Była to ta sama, z której przyjmowałam u siebie w domu Litwinkę. Dzisiaj jedna z dziewczyn podeszła do mnie na przerwie z prezentem mówiąc, że jest on od jednej z Turczynek, które były przed dwoma miesiącami w Polsce. Zeynep... W ciągu dwóch dni znajomości (bo późno się poznałyśmy) potrafiłyśmy nawiązać tak dobry kontakt, żeby przez kolejne miesiące wymieniać się korespondencją a nawet przekazywać małe podarunki. Drugim była wiadomość od mojej niemieckiej hostki:
Madzia! I saw a pink jellyfish while i was diving in the atlantic ocean! I looked at this jellyfish and remember you :D
Przyprawiło to uśmiech na mojej twarzy i myśl. Jejku, ilu ja mam znajomych z innych krajów, którzy potrafią umilić mój dzień jednym małym gestem, jednym zdaniem. Jeśli chodzi o meduzę, to chodziło o moje tłumaczenie, co to jest - taki różowy parasol z takim czymś (na słowa takim czymś ruszałam rękami w dół, co miało znaczyć parzydełka)
Argumentów jest jeszcze wiele, ale chciałam podzielić się tylko z tymi dwoma. I czymś jeszcze...
Ten rok wcale nie musi być zmarnowanym. Dla mnie na pewno nie będzie. Już ja o to zadbam. I nie chodzi mi tu o zwiedzanie, poznawanie świata, bo to mam zagwarantowane. Nie będę chciała zaniedbywać nauki. Chcę ten czas maksymalnie wykorzystać.
W najbliższym czasie pewnie napiszę, jak minie mi spotkanie orientacyjne w Bydgoszczy - czego się tam dowiem i wg. Inny i który na 1000000% powstanie będzie zawierał listę rzeczy, które będę chciała zobaczyć, czy zrobić w moich Stanach. Nie wiem ile z tego wyjdzie, ale postaram się zrobić wszystko, co będzie w mojej mocy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz