poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Argument za wymianami

 Tak jak mówi tytuł posta chciałam napisać, czemu moim zdaniem warto pojechać na wymianę. Wiem, że tej swojej jednej, jedynej, rocznej jeszcze nie zaczęłam, ale uczestniczyłam w tygodniowej w Niemczech a także gościłam Litwinkę u siebie w domu również przez tydzień.
 To co byłam w stanie zaobserwować przez taki krótki czas to na pewno to, że pewne trybiki w mojej głowie zaczęły pracować w języku angielskim, czy też niemieckim. Po tygodniu, po skończonych wymianach musiało minąć kilka dni, aż z powrotem przestawiłam się całkowicie na język polski. Jeśli wasi rodzice nie są pewni, czy wymiana to na pewno dobry pomysł, to argumentujcie, że owszem - dostaniecie w prezencie drugi język ojczysty (hm... dziwnie to brzmi... Ale wiecie o co chodzi xD)
 Kolejny argument - kontakty... Przy tak krótkich wymianach to właśnie o to głównie chodzi. O poznawanie nowych ludzi i wymienianie się z nimi wspólnymi doświadczeniami. Tak szczerze do napisania tej notatki przyczyniły się dwie bardzo miłe dzisiejsze sytuacje. Pierwsza: w zeszłym tygodniu kilka dziewczyn z mojej szkoły było w Turcji na krótkiej wymianie. Była to ta sama, z której przyjmowałam u siebie w domu Litwinkę. Dzisiaj jedna z dziewczyn podeszła do mnie na przerwie z prezentem mówiąc, że jest on od jednej z Turczynek, które były przed dwoma miesiącami w Polsce. Zeynep... W ciągu dwóch dni znajomości (bo późno się poznałyśmy) potrafiłyśmy nawiązać tak dobry kontakt, żeby przez kolejne miesiące wymieniać się korespondencją a nawet przekazywać małe podarunki. Drugim była wiadomość od mojej niemieckiej hostki: 

Madzia! I saw a pink jellyfish while i was diving in the atlantic ocean! I looked at this jellyfish and remember you :D

 Przyprawiło to uśmiech na mojej twarzy i myśl. Jejku, ilu ja mam znajomych z innych krajów, którzy potrafią umilić mój dzień jednym małym gestem, jednym zdaniem. Jeśli chodzi o meduzę, to chodziło o moje tłumaczenie, co to jest - taki różowy parasol z takim czymś (na słowa takim czymś ruszałam rękami w dół, co miało znaczyć parzydełka)
 Argumentów jest jeszcze wiele, ale chciałam podzielić się tylko z tymi dwoma. I czymś jeszcze...
 Ten rok wcale nie musi być zmarnowanym. Dla mnie na pewno nie będzie. Już ja o to zadbam. I nie chodzi mi tu o zwiedzanie, poznawanie świata, bo to mam zagwarantowane. Nie będę chciała zaniedbywać nauki. Chcę ten czas maksymalnie wykorzystać.

W najbliższym czasie pewnie napiszę, jak minie mi spotkanie orientacyjne w Bydgoszczy - czego się tam dowiem i wg. Inny i który na 1000000% powstanie będzie zawierał listę rzeczy, które będę chciała zobaczyć, czy zrobić w moich Stanach. Nie wiem ile z tego wyjdzie, ale postaram się zrobić wszystko, co będzie w mojej mocy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz